MEDeah |
smrod |
|
|
Dołączył: 28 Gru 2006 |
Posty: 2810 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 13/45
|
Skąd: z piekła wywiał i sieje pikło! Płeć: macoszka |
|
|
|
|
|
|
|
|
wczoraj w TV dziś na onecie!
[link widoczny dla zalogowanych]
- Z naszej strony dotrzymaliśmy umowy. Zapłaciliśmy raty w terminie i nie rozumiem sytuacji, dlaczego można być tak nieodpowiedzialnym człowiekiem - denerwuje się Urszula Mikucka, kursantka.
Zapłacili za kurs, wyjeździli konieczną ilość godzin i nie mogą dostać wymaganego przy egzaminie zaświadczenia. Szkoła jazdy nie ma bowiem pracownika uprawnionego do wydania takiego dokumentu, tymczasem szkoła wciąż prowadzi nabór nowych kursantów - podała TVN Warszawa.
Więcej informacji z Warszawy na tvnwarszawa.pl
TVN Warszawa zajęła się tą sprawą po telefonach do miejskiego reportera. Osiemnaście osób, które zapisały się do szkoły nauki jazdy LeCar, od kilku tygodni czeka na zaświadczenia o ukończeniu kursu.
Prezes grozi sądem
- Nie możemy otrzymać zaświadczeń o ukończeniu kursu, które dają prawo do przystąpienia do egzaminu państwowego - żali się Izabela Olszewska, kursantka.
Po kilku tygodniach oczekiwania, prezes firmy zaprosił kursantów na spotkanie. Za zamkniętymi drzwiami zamiast rozwiązać ich problem zagroził poszkodowanym sądem.
Czy kursanci doczekają się koniecznych dokumentów? - Nie ma takiej możliwości, bo szkoła nie ma osoby, która ma uprawnienia - usłyszał reporter TVN Warszawa w siedzibie firmy.
Nie płacili pracownikom
Co ciekawe, człowiek, który miał wypisywać zaświadczenia, sam zrezygnował z pracy. Michał Dowhań odszedł z firmy, bo nie dostawał pensji. Dementuje też słowa prezesa, jakoby to on, będąc kierownikiem ośrodka, miał prawo wystawiać zaświadczenia o zakończeniu kursu.
- Praktycznie ten ośrodek nigdy nie miał kierownika, bo ja nigdy w końcu nie zostałem zatrudniony - twierdzi Dowhań.
Prezes nie ma sobie nic do zarzucenia
Informacje o tym, że szkoła jazdy nie wypłacała pensji pracownikom potwierdzają też inne osoby. - Pracuję w szkołach jazdy od 13 lat i czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Zostaliśmy oszukani, zarówno kursanci jak i pracownicy ośrodka - denerwuje się Katarzyna Dowhań.
Tymczasem prezes firmy nie ma sobie nic do zarzucenia i na stronie internetowej firmy wciąż zaprasza do zapisania się na kurs.
- Z naszej strony dotrzymaliśmy umowy. Zapłaciliśmy raty w terminie i nie rozumiem sytuacji, dlaczego można być tak nieodpowiedzialnym człowiekiem - denerwuje się Urszula Mikucka, kursantka. |
|